8.10.2013

Część VI Szał

Isyan
I wakacje się skończyły, a wraz z nimi nocne wypady na miasto. Z jednej strony będzie za tym tęsknił, z drugiej - ile to razy sobie obiecywał, że to ostatni raz, gdy wychodzi z wampirami? Jak często mówił sobie, że już nigdy więcej nie wróci do domu po północy, żeby mógł się normalnie wyspać? Jeszcze nie zdarzyło mu się, żeby dotrzymał danego sobie słowa. Niby jego mama nic do tego nie miała. Jak sama mówiła - sama kiedyś młoda i robiła dziwne rzeczy. Każda miała swoje konsekwencje jedne prawie niewidoczne, inne zmieniły całkowicie jej życie, a niektóre z nich nawet dorosły. Teraz jedna z nich miała 16 lat i odczuwała skutki nocnego wychodzenia na miasto. Isyan ledwo stał, ziewał głośno i patrzył spod przymkniętych oczu na matkę, która pakowała jego toboły do bagażnika.
   Nie przypominał sobie, żeby spakował pół pokoju.
   Właściwie nie przypominał sobie, żeby w ogóle się pakował.
   Przez myśl przeleciało mu, że choć trochę powinien pomóc w ładowaniu bagaży do bagażnika, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Nie tylko dlatego, że zachwiał się, gdy się poruszył, ale nad jego głową z niezwykłą szybkością poleciała torba podróżna i wylądowała w aucie, przesuwając je do przodu o parę centymetrów.
   - Mogło mnie trafić w głowę i mnie zabić! - warknął Isyan, gdy mama pojawiła się w zasięgu wzroku. - Znowu próbujesz zrobić krzywdę swojemu jedynemu dziecku!
   - Ta była ostatnia - pani Nemesember zaczęła grzebać w torbie, szukając kluczyków.
   - Czemu spakowałaś cały mój pokój?
   - Bo cię nie było, nie wiedziałam, czego będziesz potrzebował - Otworzyła auto. Isyan wpakował się na siedzenie pasażera i dokładnie zapiął pasy. - Byłeś z wampirami?
   - Taaaa... - jego odpowiedź przeszła w ziewanie. Wiedział, że zaraz całkowicie się rozbudzi. Sprawdził jeszcze raz pasy.
   - Piłeś coś?
   - Krew.
   - Bardzo zabawne, Isyan.
   Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu i przytrzymał się mocno fotela, gdy auto ruszyło. Jego mama nie była dobrym kierowcą. Właściwie prowadziła, jak wariatka. Ktokolwiek dał jej prawo do jazdy, popełnił największy błąd w historii Polski. Jakim cudem udawało jej się wyrabiać na zakrętach, nie spowodować żadnej stłuczki czy uniknąć mandatu, tego nikt nie wiedział. Isyan nie przepadał za jazdą ze swoją matką. Zwykle wybierał bardziej bezpieczne środki transportu.
   Żeby uspokoić swoje myśli, włączył radio. Akurat puścili najnowszy singiel polskiej artystki, która po kilkunastu latach wróciła na scenę muzyczną. Tak jak kiedyś, jej osoba robiła furorę, wszystkie nastolatki o niej rozmawiały i wymieniały się plotkami na jej temat. Nawet chłopacy czasami wymienili się krótkimi opiniami o jej nienagannym wyglądzie. Nikt by o niej nie powiedział, że ma tyle lat, ile naprawdę ma. Poza tym miała świetny głos, który nawet Isyanowi się podobał.
   Pogłośnił, sądząc, że mamie spodoba się znajoma artystka z jej młodości. W następnej chwili o mało co nie zderzyli się z autem przed nimi. Jęknął, gdy pasy bezpieczeństwa szarpnęły jego klatkę piersiową. Pani Nemesember próbowała wyłączyć radio, wyciszyć je, cokolwiek byleby nic nie słyszeć. Palce jej się plątały, nie potrafiła wykonać prostej czynności. W końcu jej się udało. Isyan widział ją w różnych stanach, ale to była dla niego nowość.
   - Nigdy... uhm... proszę...
   - Ale o co chodzi? - Isyana wmurowało w siedzenie.
   - Nie będę z tobą rozmawiała na jej temat. Nie będę w ogóle z nikim o niej rozmawiała! Ona nie istnieje! Suka...
   - Jak... co... mamo, ale... - zaśmiał się - ty ja znałaś!
   - Isyan...
   - Ale jaja, ty ją znałaś! Moja mama znała Tię F! Będę miał czym się chwalić.
   Zatrzymali się na parkingu przy Placu Zgody. Isyan, wysiadając, wciąż śmiał się do siebie pod nosem i nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Niedaleko zebrał się spory tłum. Transparenty nad nim mówiły, że są to ludzie nieprzepadający za istotami posiadającymi zdolność posługiwania się Mocą. Służby porządkowe już starali się ich uspokoić.
   - Chyba sobie żartują - westchnęła mama Isyana, wypakowując jego bagaże.
   - Nic nie zrobią, nie mają jaj.
   Powstało zamieszanie. Parę młodych ludzi przedostało się przez barierę składającą się z policjantów, podbiegło do skupionych w grupie elfów i zaczęło się z nimi szarpać.
   - Idź na Plac - rozkazała mu mama.
   Ruszył na miejsce spotkania wszystkich uczniów. Kiedy się obejrzał, zauważył, że jego matka nie odjechała, lecz skierowała się w stronę zamieszek.
   - Mamo...

2 komentarze :

  1. Super opowiadanie. Czekam na więcej. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Jeśli znajdziesz czas może wejdziesz na mojego bloga http://szkola-magiii.blogspot.com/ Pozdrawiam i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
  2. " Nie przypominał sobie, żeby spakował pół pokoju.
    Właściwie nie przypominał sobie, żeby w ogóle się pakował."
    " - Byłeś z wampirami?
    - Taaaa...
    - Piłeś coś?
    - Krew."
    Te dwa fragmenty rozbawiły mnie do łez. Ale dla mnie bohaterką rozdziału i tak jest boska pani Nemesember, która najwyraźniej ma w planach spuścić komuś łomot... XD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za skomentowanie, bardzo to doceniam.