30.11.2014

Część XXVIII Wypowiedziane zostanie usłyszane

- Wyglądasz okropnie – przywitał ją Elioen. Siedział przy kominku w grubym swetrze.
- Niewiele spałam – powiedziała zaspana i ziewnęła. Prawdę mówiąc, spała najwyżej pół godziny. Obudził ją koszmar, a później bała się zasnąć ponownie. Obawiała się, że musiałaby ponownie oglądać to, co się stało w jej śnie. Następnie pół nocy przesiedziała nad Tajemnicami Wyspy i Wieży w poszukiwaniu informacji o świetlikach. Czym one były? Po co istniały? Jak miała uwolnić się spod ich wpływu? Miała nadzieję, że gdzieś zostało to zapisane.
Na wstępnie próbowała użyć zaklęcia wyszukiwania. Ponieważ sama nie wiedziała czego szuka, książka wyskoczyła jej spod rąk i uderzyła parę razy po głowie. Zrozumiała, że musi zrobić to ręcznie i jak najszybciej. Minęła trzecia noc bez świetlików. Podświadomie wyczuwała, że kolejne będą jeszcze gorsze – pełne koszmarów i nieprzespanych godzin.
Przeglądała opasłe tomisko strona po stronie. Nie wiedziała, gdzie ma szukać: w rozdziale o magicznych stworzeniach, o zaklęciach czy zjawiskach naturalnych? Cokolwiek to było, mogło być wszędzie. Nade złego, chłód, który stał się jej częścią, obniżał koncentrację przez co zwykle nie pamiętała, co czytała i czy było to coś na temat. Nawet nie zauważyła kiedy, a zrobił się ranek.
- Czy mama już wróciła? – spytała. Nie podeszła do Elioena, aby się przytulić, co miała w zwyczaju. Widziała, że przeszkadzał mu chłód bijący od niej. Poza tym wzrok, jaki jej przesłał, odsunął ją od tego czynu.
- Wróciła o 2 w nocy. Jest w kuchni.
Przez chwilę jeszcze na nią patrzył, a następnie zanurzył się w lekturze.
- Gerald…
- Mhm?
- Opowiesz mi, co się stało z Gadiael?
Pomyślała, że może zechce jej się w końcu wyżalić. Tym bardziej, że to miały być pierwsze od trzech lat święta, w których ona nie weźmie udziału.
Nie spojrzał na nią ponownie. Od czasu, gdy nawiązała kontakt ze smokiem stał się jakby podejrzliwy, zdystansowany. W jego spojrzeniu brakowało ciepła, którym zawsze ją darzył.
- Idź przywitać się z mamą – powiedział znad książki.
Kuchnia wyglądała, jakby jakiś złośliwy czarodziej wykorzystał dar isiutimas. Pani Fave szorowała kuchenkę, a jej mina świadczyła, że robi już to jakiś czas.
- Ze dwa miesiące temu powiedziałam Ahii, żeby przestała się zajmować kuchnią i że sama będę ją sprzątała – powiedziała, zrzucając rękawiczki i tuląc córkę – Witaj, kochanie! Dobrze cię znów widzieć. Jak się czujesz? Nie jest ci za gorąco? Może powinniśmy trochę zmniejszyć ogień w kominku?
Netheid przez chwilę stała oszołomiona, tuląc się do mamy. Mimo że pani Fave drżała z zimna, nie odsunęła się szybko od córki.
- Nie wyglądasz na zaskoczoną.
- Nie. Już widziałam kiedyś coś podobnego. Dlatego wiem, co trzeba robić w takim wypadku. Nie możesz się przegrzać. To by było katastrofalne w skutkach. Zaraz, gdzie ja rzuciłam tę gąbkę… ale tu tłuszczu! Uch! Masz szczęście, że jest zima. On wtedy ujarzmił go w lato…
Jej oczy natychmiast posmutniały. Spuściła głowę niżej, próbując doszorować jakąś nadzwyczaj uporczywą plamę.
- On? Mój ojciec? – Netheid otworzyła usta ze zdziwienia. Jej mama nie często mówiła o ojcu córki. W większości podczas jej nieobecności.
- Nie mów! – ryknął Elioen z pokoju i po chwili wpadł do kuchni – Jezu, nie mogłaś powiedzieć jej, że Akademia poinformowała cię… do cholery! Nic więcej nie mów! Nie pamiętasz?!
Chłopak przypiął niewielką kartkę na drzwiach lodówki. Wyglądała jak stara, powojenna ulotka propagandowa. Napis na niej głosił: „Wypowiedziane zostanie usłyszane”.
- Kiedyś trzeba… - zaczęła pani Fave.
- NIE!!! On nie zasługuje na to, żeby go pamiętać! Nie zasługuje na uwagę Netheid! Poza tym nie pozwolę na to, żeby cię zabrali. Pamiętasz?! Miałem pieprzone sześć lat, Neth dwa! I musiałaś powiedzieć magiczne słowo, mimo że wiedziałaś, że ten temat jest zakazany! – Elioen uderzył pięścią w karteczkę. – Gdyby nie Ahya, wylądowalibyśmy w domu dziecka! I chcesz znów popełnić ten błąd?! Nie! Nie będziemy o nim mówić. Kim był, co robił. Nie będziemy wymawiać jego nazwiska. A ty – wskazał na siostrę – nie będziesz o niego pytała. Najlepiej, żebyś przyswoiła sobie, że on nie istnieje. Bo nigdy nie był i nie będzie częścią twojego życia!
Przez chwilę panowało milczenie. Oczy Elioena iskrzyły złowrogo, pani Fave wstrzymała oddech.
- Był Przyjacielem, prawda? – spytała Netheid.
Rozległo się donośne pukanie do drzwi.

1 komentarz :

  1. Ciekawy blog.. na pewno będę czytać :D Tymczasem bardzo proszę o przeczytanie mojego i skomentowanie gdyż mam jeszcze baaardzo mało czytelników a chciałabym trafić do większej ilości czytelników <3
    http://www.nemphis567.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za skomentowanie, bardzo to doceniam.